O tych trzech miastach bedzie razem i mam nadzieje, ze za bardzo sie nie rozpisze :)
Jaipur, czyli Rozowe Miasto. Halasliwe, zatloczone, zasmiecone. Rozowe Miasto - Pink City - to dokladnie najstarsza dzielnica Jaipuru, otoczona murem. Nazwa wziela sie z pomalowanych na rozowo domow - jak dla mnie byly one jednak pomaranczowe, ceglaste [moze przy wschodzacym sloncu sa rozowe??].
Kolejne miasto na naszej trasie to Varanasi. Jedno z najstarszych miast na swiecie, polozone nad swiata rzeka Hindusow - Gangesem. Spedzilismy tam tylko jeden dzien. Najpiew pojechalismy do oddalonego o kilka km od Varanasi miasteczka Sarnath - swietego miejsca dla buddystow. Znajduje sie tam kilka swiatyn, posag buddy, duzo straganow i naganiaczy. Srednio mi sie podobalo. W Varanasi przeszlismy sie wzdluz rzeki i zobaczylismy slynne ghaty. Nie przeszlismy jednak wszystkich. Udalo nam sie tez zobaczyl [lecz przez chwile tylko] rytual palenia zwlok. Zreszta, jak szlismy waskimi ulicami starego miasta, 4 hindosow przenioslo kolo nas zwloki zawiniete w ozdoby calun! Niestety nie zobaczylismy swietych dla nich rytualow zwiazanych z kapiela w Gangesie. Co do Gangesu jeszcze, to nie smierdzial za bardzo. Teraz jest tu pora sucha i jest znacznie mniej wody.
I z Varanasi pojechalismy do Khajuraho - miesjca gdzie znajduje sie ponad 20 swiatyn zwiazanynch z... Kamasutra ;) Podroz zajela nam 16 godz po baaardzo dziurawych drogach, a dystans miedzy tymi dwoma miastami wynosi... 469 km! ;) o Khajuraho -skad teraz pisze - wiecej bedzie nastepnym razem.
Jaipur, czyli Rozowe Miasto. Halasliwe, zatloczone, zasmiecone. Rozowe Miasto - Pink City - to dokladnie najstarsza dzielnica Jaipuru, otoczona murem. Nazwa wziela sie z pomalowanych na rozowo domow - jak dla mnie byly one jednak pomaranczowe, ceglaste [moze przy wschodzacym sloncu sa rozowe??].
Znajduje sie tam mnostwo bazarow, gdzie mozna kupic doslownie wszystko: ubrania, jedzenie, sprzet agd, rejestracje samochodowe, sejfy, a nawet wielkie kawalki lodu. Kolejnego dnia pojechalismy do Fortu Amber, ok. 10 km od Jaipuru. Jak to Sylwek powiedzial: "Lepszy od Malborka!" I rzeczywiscie, warto bylo :) choc pogoda nie dopisala, to i tak nie zalujemy :) wracajac zobaczylismy z daleka Palac na Wodzie i juz w samym Jaipurze zadzlismy do Palacu Wiatrow, odpuszczajac sobie Palac Miejski. Nie bede opisywac dokladnie co i jak - bo to mozna przeczytac sobie w przewdoniku. Powiem tyle, ze bardzo podobaly sie nam tamtejsze zdobienia i ornamenty.
I Agra. W Agrze najwieksza atrakcja jest Taj Mahal. Nawet sie szarpnelismy i weszlismy. Na mnie najwieksze wrazenie zrobil z oddali. Niesamowita budowla z bialego marmuru. W srodku juz nie wydaje sie tak monumentalny. W tym miescie poszlismy jeszcze do fortu, gdzie polezelismy troche na trawce i do Baby Taj [Itimad -ud - Daulah] - takze grobowiec, lecz o wiele, wiele mniejszy do Taj Mahal - ale wedlug mnie bardziej i ladniej zdobiony. I plus tego miejsca - o wiele mniej turystow, czyli cisza i spokoj :)
I Agra. W Agrze najwieksza atrakcja jest Taj Mahal. Nawet sie szarpnelismy i weszlismy. Na mnie najwieksze wrazenie zrobil z oddali. Niesamowita budowla z bialego marmuru. W srodku juz nie wydaje sie tak monumentalny. W tym miescie poszlismy jeszcze do fortu, gdzie polezelismy troche na trawce i do Baby Taj [Itimad -ud - Daulah] - takze grobowiec, lecz o wiele, wiele mniejszy do Taj Mahal - ale wedlug mnie bardziej i ladniej zdobiony. I plus tego miejsca - o wiele mniej turystow, czyli cisza i spokoj :)
I zeby nie bylo, ze oszukuje ;)
Oni tez tam byli:I z Varanasi pojechalismy do Khajuraho - miesjca gdzie znajduje sie ponad 20 swiatyn zwiazanynch z... Kamasutra ;) Podroz zajela nam 16 godz po baaardzo dziurawych drogach, a dystans miedzy tymi dwoma miastami wynosi... 469 km! ;) o Khajuraho -skad teraz pisze - wiecej bedzie nastepnym razem.
ale wam fajnie. taj machal widzieliscie :D
OdpowiedzUsuńmoja zazdrość rośnie z dnia na dzień;> jak widać, musicie zostawić sobie jakąś rezerwę na bezinteresowność tambylców:) u nas sypie, wieje i sypie. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńps. a gdzie fotki?
Fajowo, faktycznie nic tylko zazdrościć. Ciekawe co będzie dalej
OdpowiedzUsuńnoo fajowo, że piszesz co widzieliście, Taj Machal łaał! alee może jakieś anegdotki z Waszej codzienności...nie wierze, że akurat WAM z Kamilem i Grzybem nic śmiesznego się nie przydarza:D:D
OdpowiedzUsuńmoja zazdrość też się potęguje, tym bardziej, że czytam Twoje posty w przerwie w robieniu całek bądź redoksów:D
Buziole:**
a gdzie fotki?? bo przestane wierzyc ze gdziekolwiek bylaś ;)Pozdro od Rudych
OdpowiedzUsuńsuper, podróżnicy :) Też czekam na fotki. Szczególnie, że w Niemczech śnieg i słońca brakuje ;) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń...7 lutego i my tam dojedziemy! Teraz krazymy po Europie!...pozdrawiamy Ola i Norbi
OdpowiedzUsuń