"Tak naprawdę nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Ciekawość? Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się? Człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia."
Ryszard Kapuściński

czwartek, 31 grudnia 2009

Delhi!

I dolecielismy! Delhi rozczarowalo mnie w dwojaki sposob. Po pierwsze - rozczarowanie pozytywne: nie smierdzi :) naprawde rzadko cos smierdzacego przeszlo mi kolo nosa. I myslalam, ze bedzie wiecej smieci - tyle sie o tym wszystkim przed wyjazdem nasluchalam. To moze byc jednak spowodowane pogaoda. Jest tu wiosennie - tak po polsku wiosennie. Drugie rozczarowanie - tym razem niestety negatywne: mielismy problem ze znalezieniem noclegu [i juz widze jak Maciek mowi "a nie mowilem!!" :-)]. Pojechalam tam na pewniaka. Bylam przekonana, reszta zreszta tez, ze znajdziemy szybko cos fajnego i taniego. Rzeczywistosc jednak nas rozczarowala. Miedzy innymi dlatego, ze teraz w Delhi jest jakies swieto czy cos [oprocz oczywiscie Nowego Roku]. Zniecheceni taka sytuacja postanowilismy zwiedzic to miasto w ciagu jednego dnia i uciekac dalej [ale mamy plan przed wylotem posiedziec 3-4 dni tu]. Co nie bylo tez takie proste! Ale my, dzlieni prodroznicy z dalekiej Polski, dalismy rade [lecz nie pytajcie jak ;)].

Pierwsze co zobaczylismy, ba nawet tam weszlismy! to "Religijny Disneyland" [cyt. Pascal]. Niestety nie wiedzielismy za bardzo gdzie jedziemy. Otoz centrum pielgrzymkowe w Akshardham powstalo w roku... 2005 [chyba]. Bardzo nas zdziwily pieknie odnowione rzezby, ktore jak sie okazalo sa calkiem nowe ;) Przed wejsciem zostalismy dokladnie przeszukani, niestety Agu nie zoabczyla tego tak przewspanialego miejsca! Przy przechodzeniu przed druga bramke [wczesniej oddalismy prawie wszystko do depozytu] zostala przylapana na przemycaniu gum do zucia oraz mp3... Szczerze, to niewiele stracila.
Zdjecie zrobione z daleka - nie mozna bylo wniesc aparatu..
Nastepnie udalismy sie do grobowca Humajuna i ta wycieczka okazala sie ciekawsza. Super ogrod, fajne grobowce z czerwonego piaskowca i bialego marmuru, wiewiorki, trawka, relaks. Porobilismy troche fot, spotkalismy Polakow [zdazylam nawet obgadac jakas blondyne] i pojechalismy pod Czerwony Fort, do ktorego jednak nie weszlismy. Fort jest tak wielgachny, ze jego zwiedzanie zajeloby nam kilka godz. A ze zbilzal sie wieczor stwierdzilismy, ze Fort moze poczekac.

Jezdzac po tym miescie postalismy w korkach, co ja uznaje takze za jakies doswiadczenie :) ogolnie jeszcze jestem zdumiona stylem jazdy hindusow [chodz podobnie bylo w Stambule]. Klakson to chyba najwazniejsza czesc samochodu. Stwierdzilimy, ze zeby jedzic po Delhi wystaczy kierownica, rejestracja i kalkson ;)

I z Delhi udalismy sie w kierunku poludniwym i dzis wieczorem wyladowalismy w Puszkar [Pushkar]. Zaraz lecimy do naszje noclegowni, by swietowac Nowy Roku i opijac imieniny Sylwka!

Zyczymy Wam fajnego Nowego Roku i samych pozytywnych wrazen :))

PS. zdjecia beda pozniej ;)

czwartek, 24 grudnia 2009

Wyjeżdżamy!!!

Hej ho, hej ho!
Pakujemy właśnie nasze plecaki, by za kilka dni poczuć ostry zapach curry w samym centrum... Delhi! Na pomysł - by właśnie udać się do Indii - wpadli Agu i Kamil. Później dołączyłam ja i na końcu Sylwek.
W planach mamy objechanie półwyspu i, jak będziemy w jego południowej części, przemieszczenie się na Sri Lankę, gdzie planujemy spędzić 3-4 tygodnie. Bardziej szczegółowych planów na razie brak, ale myślę, że w miarę poznawania tego tak różnorodnego państwa, pomysły co chcemy zobaczyć same będą wpadać nam do głowy.
A blog ten powstał głównie z myślą o moich rodzicach i znajomych - w ten sposób chciałabym im opisywać to, co się będzie u mnie działo przez najbliższe 3 miesiące. I pewnie będzie się sporo działo :)

A to my:
Agu i Kamil


Sylwek


i ja (obecnie w wersji bez grzywki ;))

Następny wpis zapewne już z Delhi!