"Tak naprawdę nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Ciekawość? Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się? Człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia."
Ryszard Kapuściński

wtorek, 16 listopada 2010

Gdański Festiwal Przygody AVENTUREROS!

Tym razem nie o tym, co było, ale o tym co będzie. Już oficjalnie mogę Was wszystkich zaprosić na pierwszy Gdański Festiwal Przygody AVENTUREROS! Będzie miał on miejsce w dniach 26-27.11.2010 r. w - jak sama nazwa wskazuje - Gdańsku, a dokładniej w CH Manhattan. Będą spotkania ze słwanymi podróżnikami, zdjęcia, opowieści różnej treści i nawet ja będę miała swoje przysłowiowe 5 minut i poopowiadam co nieco o moim wyjeździe do Indii i na Sri Lankę. Wiele osób się mnie pytało: "Kiedy zrobisz pokaz zdjęć?". Jakoś nigdy nie było okazji, wakacje to taki bardzo zapracowany czas, teraz pojawiła się możliwość, więc teraz jak chcecie możecie mnie posłuchać :-)
A więcej informacji znajdziecie tutaj.
ps. ja będę się wysilać w piątek 26.11.2010 ok godz. 17 ;)

środa, 10 listopada 2010

Bieg po Złoto

Paweł sobie kiedyś wymyślił: "A czemu nie zrobić biegu w kopalni złota?". No właśnie czemu nie? Kopalnia jest, chętni pewnie też się znajdą, pomysł całkiem ciekawy - w Polsce nie często biega się pod ziemią. Zrobiliśmy więc Bieg po Złoto w ostatnią sobotę. Spakowaliśmy manatki i pojechaliśmy - z Gdańska tym razem ja, Paweł, Kamila i Przyczepa - do Złotego Stoku, gdzie czekała na nas Ela z rodziną. Wspominałam już o tej mieścinie wcześniej, więc teraz nie będę się zbytnio rozpisywać.
Były to ostatnie (chyba) zawody w tym roku, które organizowaliśmy, więc fajnie było spotkać się z ekipą, która przyjechała wtedy, kiedy już wszystko było gotowe.. Oczywiście nie obyło się bez problemów (one są chyba na każdych zawodach...) - znowu zawiódł kurier i znowu w Wałbrzycha! Naszym wybawicielem był Karol, który u nas zajmował się pomiarem czasu, odebrał paczkę i w sobotę Ewa zakładała już pamiątkowe medale każdemu zawodnikowi na szyję..
Jeszcze słów kilka odnośnie biegu.. Dystans był bardzo niewielki - wyniósł około 4 km, ale trasa była bardzo fajna :) Zawodnicy przebiegali przez dwie sztolnie, gdzie czekały na nich m.in schody. Później do pokonania mieli kilka podbiegów i zbiegów, najlepsi pokonali trasę w około 11 minut. Kto nie był niech żałuje ;)
I wygląda na to, że sezon na zawody w tym roku został zakończony...

wtorek, 2 listopada 2010

Radziejewo.

Radziejewo to taka mała wioska położona na Warmii, na południowy-wschód od Pieniężna. Nie wiem nawet ile ma mieszkańców, ani jakiego jest wieku. Jeździmy tam już od lat, zazwyczaj dwa razy do roku - 1 listopada oraz w Lany Poniedziałek - by zjeść pyszny swojski rosół i dziadkowe buraczki, by spotakć się z rodziną taty, by pośmiać się do bólu brzucha, by odwiedzić przodków (śmię nawet powiedzieć, że tworzymy najweselszy kąt na cmentarzu :-)). Od czasu do czasu wpada się tam po jajka czy kurczaka (chyba zawsze Radziejewo będzie mi się kojarzyło z jajkami. W sumie dopiero ze 3 lata temu się dowiedziałam, że na kupnych jajkach są pieczątki..), lub po prostu posiedzieć przy domku pod gruszą. Albo zebrać pyszne jabłka i podrapać jednego z trzech Bobików za uchem. I przede wszystkim - podagdać z Ciotkami ;) Fanie jest mieć takie Radziejewo, gdzie można zapomnieć o otaczającym nas świecie, choć na chwilę.Zdjęcia od Marii :-)