"Tak naprawdę nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Ciekawość? Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się? Człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia."
Ryszard Kapuściński

środa, 10 listopada 2010

Bieg po Złoto

Paweł sobie kiedyś wymyślił: "A czemu nie zrobić biegu w kopalni złota?". No właśnie czemu nie? Kopalnia jest, chętni pewnie też się znajdą, pomysł całkiem ciekawy - w Polsce nie często biega się pod ziemią. Zrobiliśmy więc Bieg po Złoto w ostatnią sobotę. Spakowaliśmy manatki i pojechaliśmy - z Gdańska tym razem ja, Paweł, Kamila i Przyczepa - do Złotego Stoku, gdzie czekała na nas Ela z rodziną. Wspominałam już o tej mieścinie wcześniej, więc teraz nie będę się zbytnio rozpisywać.
Były to ostatnie (chyba) zawody w tym roku, które organizowaliśmy, więc fajnie było spotkać się z ekipą, która przyjechała wtedy, kiedy już wszystko było gotowe.. Oczywiście nie obyło się bez problemów (one są chyba na każdych zawodach...) - znowu zawiódł kurier i znowu w Wałbrzycha! Naszym wybawicielem był Karol, który u nas zajmował się pomiarem czasu, odebrał paczkę i w sobotę Ewa zakładała już pamiątkowe medale każdemu zawodnikowi na szyję..
Jeszcze słów kilka odnośnie biegu.. Dystans był bardzo niewielki - wyniósł około 4 km, ale trasa była bardzo fajna :) Zawodnicy przebiegali przez dwie sztolnie, gdzie czekały na nich m.in schody. Później do pokonania mieli kilka podbiegów i zbiegów, najlepsi pokonali trasę w około 11 minut. Kto nie był niech żałuje ;)
I wygląda na to, że sezon na zawody w tym roku został zakończony...

3 komentarze:

  1. oj tam na gotowe!

    za dużo tych kropek, głowa do góry!

    OdpowiedzUsuń
  2. ee... ostatnio tak jakoś... sama wiesz...

    OdpowiedzUsuń
  3. Do góry do góry, nie można się poddawać przeciwnościom ;) Ale jestem mądra co!

    OdpowiedzUsuń