"Tak naprawdę nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Ciekawość? Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się? Człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia."
Ryszard Kapuściński

piątek, 29 stycznia 2010

Chennai

Jestesmy w Chennaiu, dawnym Madrasie. W poprzednim poscie pisalam o duzych miastach. I choc Chennai jest dosc spory (ponad 6 mln), to nawet mi sie podoba:) Mozna tu zobaczyc budynki w stylu kolonialnym, powstale za panowania Brytyjczykow. Np Fort St. George, ktory do tej pory jest wykorzystywany przez wojsko. Czy fajny, czysty i w miare spokojny park, w ktorym dzis na trawie sie wylegiwalismy. Mozna takze znalezc takie cuda jak KFC czy McDonald, gdzie dzis oczywiscie zjedlismy obiad (by nie trudzic sie wyborem gdzie, poszlismy tu i tu). Z ciekawostek - nie ma tutaj krow! Nie chodza one po ulicach, jak w innych miastach. Podoba mi sie tu takze komunikajca miejska - jezdzimy sobie kolejka (ach! przypomina skmke;)) czy autobusami - o wiele tanszymi od motorikszy!
Budynek dworca Chennai Egmore - dzielnicy, gdzie mieszkamy
Mniej kolonialna czesc Chennaiu
Takie obrazki to tu codziennosc
Ulica w Chennaiu
PS. Pozdrowienia dla znajomych Jedrka, ktorzy ponoc czytaja tego bloga ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz