"Tak naprawdę nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Ciekawość? Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się? Człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia."
Ryszard Kapuściński

poniedziałek, 20 września 2010

Wrocław

Będąc już na Dolnym Śląsku nie mogłam sobie odpuścić i nie pojechać do Wrocławia, szczególnie, że mam do kogo tam jeździć. I tak w poniedziałek Paweł zostawił mnie pod Magnolią i udał się na północ, a ja skierowałam swe kroki ku wejściu by spotkać się z Martyną :-) Na szczęście pracowała do niepóźna, więc szybko udałyśmy się w stronę Hub, gdzie znajduje się mój ulubiony Lidl, w którym sprzedają Piasta i zawsze [aż dwa razy :D] pytają się mnie przy tej okazji o dowód. Piasty oczywiście zostały zakupione i w niewielkiej ilości spożyte wieczorem.
We wtorek pojechałyśmy z Martyną do Ogrodu Japońskiego, najpierw zażyłyśmy kąpieli słonecznej zza chmur w okolicach Hali-nie-pamiętam-nazwy, a później podziwiałyśmy karpie lub inne ryby w oczkach wodnych i siedziałyśmy na pomoście. Fajnie było tak sobie siedzieć i plotkować ;) Po spacerze zaszłyśmy na piwko [a jak!], a znacznie później, po obiadku już, w trójkę już poszliśmy do kina na film "Stosunki międzymiastowe" [hmmmm...], nawet spoko komedia, uśmiałam się czasami. Środa minęła równie leniwie, powłóczyłam się najpierw sama po Wrocławiu, potem dołączyła do mnie Martyna, a w czwartek spakowałam plecak i udałam się na dworzec wyczekiwać Marii, z którą pojechałam w Karkonosze!
A osobom, które narzekają na korki w Gdańsku polecam wycieczkę - samochodem oczywiście - do Wrocławia! Nie będę pisać, że Wrocław baaardzo mi się podoba, bo to już wszyscy wiedzą. A Martyna nawet pracę mi proponowała ;-) 

2 komentarze:

  1. a mi się Wro z ostatniej wycieczki kojarzy z jednym - pociąg do Węglińca!:D

    OdpowiedzUsuń
  2. taaa, ale o tej wycieczce będzie w następnym poście ;-)

    OdpowiedzUsuń