W ostatni weekend, a dokładnie w ostatnią sobotę [11.09.2010] zrobiliśmy kolejną edycję Mountain Marathon tym razem w Lądku-Zdroju o nazwie "Bieg na Górę Trojak". Jak zwykle w czwartkowy wieczór wskoczyliśmy w samochody i udaliśmy się na południe; i jak zwykle my z Pawłem pojechaliśmy po przyczepę. Tym razem na szczęście nic po drodze się nie zepsuło ;)
Zawody, jak to zawody, jednodniowe, to zleciały błyskawicznie. Niestety tego dnia w Polsce odbywało się kilka biegów górskich, z festiwalem biegowym w Krynicy włącznie, co spowodowało bardzo niską frekwencję u nas. No ale czołówka polskich biegaczy się zjawiła ;-) Ja oczywiście urządowałam w biurze zawodów i pajacowałam z mikrofonem. Nie wiem czy to zmęczenie czy słońce palące w czoło, ale pare razy wymknęły mi się różne kwiatki, typu "strażak miejski" zamiast "strażnik miejski"... Na szczęście publiczność (która na prawdę dopisała!) za bardzo mnie nie słuchała ;)
Nie było chyba jeszcze takiej edycji, gdzie o godzinie 15 byliśmy spakowani, plac był posprzątany, a my jedliśmy obiad. Może to Lądek ma coś w sobie, że poszło nam tak sprawnie, a może już po prostu tyle razy to robiliśmy i większość wie jak ma działać. I tym sposobem o 17 już wybyliśmy na zasłużone piwko ;) J
Dziękuję za pomoc wszystkim czyli: Adzie, Ani, Maćkowi i Marcinowi (ekipa trójmiejska), Ewie i Agnieszce (ekipa szczelińcowa), Wojtkowi, Arturowi i Kamilowi (ekipa białostocka) i oczywiście naszym fotografom Wojtkowi i Łukaszowi :-))
A co do Lądka jeszcze... to małe miasteczko ma taki potencjał, że hej! Ale niestety w ostatnich latach za bardzo nikt tego nie wykorzystuje.. Zmienia się ponoć na lepsze, ale nadal mnóstwo stoi pięknych, starych willi, które niestety po woli się rozsypują..
Zawody, jak to zawody, jednodniowe, to zleciały błyskawicznie. Niestety tego dnia w Polsce odbywało się kilka biegów górskich, z festiwalem biegowym w Krynicy włącznie, co spowodowało bardzo niską frekwencję u nas. No ale czołówka polskich biegaczy się zjawiła ;-) Ja oczywiście urządowałam w biurze zawodów i pajacowałam z mikrofonem. Nie wiem czy to zmęczenie czy słońce palące w czoło, ale pare razy wymknęły mi się różne kwiatki, typu "strażak miejski" zamiast "strażnik miejski"... Na szczęście publiczność (która na prawdę dopisała!) za bardzo mnie nie słuchała ;)
Nie było chyba jeszcze takiej edycji, gdzie o godzinie 15 byliśmy spakowani, plac był posprzątany, a my jedliśmy obiad. Może to Lądek ma coś w sobie, że poszło nam tak sprawnie, a może już po prostu tyle razy to robiliśmy i większość wie jak ma działać. I tym sposobem o 17 już wybyliśmy na zasłużone piwko ;) J
Dziękuję za pomoc wszystkim czyli: Adzie, Ani, Maćkowi i Marcinowi (ekipa trójmiejska), Ewie i Agnieszce (ekipa szczelińcowa), Wojtkowi, Arturowi i Kamilowi (ekipa białostocka) i oczywiście naszym fotografom Wojtkowi i Łukaszowi :-))
A co do Lądka jeszcze... to małe miasteczko ma taki potencjał, że hej! Ale niestety w ostatnich latach za bardzo nikt tego nie wykorzystuje.. Zmienia się ponoć na lepsze, ale nadal mnóstwo stoi pięknych, starych willi, które niestety po woli się rozsypują..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz