"Tak naprawdę nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Ciekawość? Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się? Człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia."
Ryszard Kapuściński

środa, 22 grudnia 2010

Ciag dalszy Mauretanii

Info - nie dziala mi telefon :( wiec przepraszam Was, ze sie nie odzywam...

*********************************************************************

Przybylismy sobie po kilkudniowym pobycie na pustyni do stolicy Mauretanii Nouakchott. Jest to miasto, w ktorym nie ma nic ciekawego. Ok, ponoc jest fajny market rybny, ktorego jeszcze nie zobaczylismy (bo wiazalo sie to z okolo 5km spacerem, na co dzis nie mielismy zbytniej ochoty). Moze jutro sie tam wybierzemy. Ale cofnijmy sie troche w czasie ;)
W Atarze zabawilismy dwie noce, spalismy w calkiem fajnej oberzy (tu na noiclegownie mowia oberze), niestety calkiem kawalek za miastem. Za to mieli calkiem dobre jedzenie :) splismy w chatkach pokrytych jakas sloma czy czyms podobnym, kozy obok hasaly, ptaszki cwierkaly. Jednego dnia wkoczylismy w samochod i pojechalismy zobaczyc okolice. Nasz kierowca zawiozl nas na fajne wydmy, ktore oczywiscie zdeptalismy. Bo wiecie, Mauretnia to w 75% procentach Sahara. Niestety tylko okolo 20% tej Sahary pokrytej jest piachem, z czego jeszcze mniej nadaje sie na wydmy. Hernik wykorzystal okazje i chcial pokazac panu kierowcy jak sie jezdzi. Kierowca jednak okazal sie bardzo zestresowanym czlowiekiem i ciagle mowil "slowly, slowly" i wycial mu najstarszy kawal swiata, czyli wylaczy naped na 4 ;) z tego wyniknelo male zakopanie sie, a co, musielismy miec jakas rozrywke ;)
Wybralismy sie jeszcze do Chinguetti, 7 najwazniejszego miasta islamu, co miasta raczej nie przypomina. Atar uwazalismy za [za przeproszeniem] dupe swiata, to Chinguetti jest jeszcze wieksza. Wioska dzieli sie co prawda na Nowe i Stare Miasto. Owe stare jest calkiem stare i rozpadajace sie, znajduja sie w nim kilka bibliotek, w ktorych mozna obejrzec stare ksiazeczki. Samo miasto otoczone jest pustynia [a jakze!], rowniez piaszczysta. Powedrowalismy sobie przy zachodzacym sloncu na jedna w wydm, niestety droga biegla wsrod tabunow smieci. Smieci jest pelno. O ile w Maroko bylo ich bardzo malo, to tu jest ich mnostwo. Zastanawialismy sie czy nie wybrac sie na CamelTrip, jednak ceny skutecznie nas zniechecily [Afryka niestety nie jest tania, strasznie duzo za transport placimy, wiec ostro sie targujemy]. Moze nastepnym razem sie uda ;) I wlasnie prze ceny odpuszczamy sobie wyjazd do Mali, chyba wczesniej wrocimy na polnoc i pojezdzimy jeszcze po Maroko.
Ale wracajac do Mauretani... Jak napisalam wyzej, obecnie przebywamy w stolicy tego pustynnego kraju... Zostajemy tu dluzej niz planowalismy - mamy roznej wielkosci przeboje zaladkowe, niektorzy wieksze, inni mniejsze... Wigilie wiec [to juz jutro!] spedzimy w naszym calkiem przyjemnym hostelu.
Zycze Wam duzo szczescia i milosci, i fajnych swiat, z usmiechem na twarzach :) I od razu lepszego kolejnego roku, bo kto wie, moze na neta juz nie zawitam :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz