"Tak naprawdę nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Ciekawość? Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się? Człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia."
Ryszard Kapuściński

poniedziałek, 15 marca 2010

Bangalore

Na dzien dobry kilka info:) Kilka dni temu Agu i Kamil pisali mi, ze wybieraja sie do Mumbaju, wiec albo tam jeszcze sa, albo pojechali juz na polnoc do Rajasthanu. Ja i Grzyb znajdujemy sie w stanie Karnataka, w miescie Badami. I jeszcze jedno: moj telefon skonczyl swoj zywot, nie dziala, koniec, klops. A zdjecia do tego postu oraz opis Hampi beda pozniej - komputer, z ktorego pisze dziala bardzo, bardzo wolno.

A teraz kilka slow o Bangalore, stolicy Karnataki. Miasto to bylo naszym jedniodniowym przystankiem. Przybylismy do niego z samego rana i udalismy sie od razu na dworzec autobusowy szukac szczescia, czyli odpowiedniego polaczenia do Hampi. Fortuna nam sprzyjala i po kilku minutach mielismy w rekach bilety na wieczor tego samego dnia - zaoszczedzilismy wiec jeden dzien oraz nocleg w Bangalore.
Po zostawieniu rzeczy na dworcu wybralismy sie w poszukiwaniu parku - dzien byl bowiem upalny. Doszlismy do parku Cubbona (nie pamietam dokladnie czy tak sie nazywal... poprawie pozniej ;)), w ktorym znajduja sie dwa muzea: stanowe Karnataki oraz techniki i przemyslu. Na pierwszy ognien poszlo muzeum stanowe, w ktorym znajduje sie sporo rzezb, ceramiki czy broni z terenu tego stanu. Niestety brakowalo mi przy eksponatach bardziej precyzyjnych opisow - byla tylko informacja co jest przedstawione (glownie przerozne bostwa). Obok muzeum znajdowala sie galeria sztuki, w ktorej obejrzelismy prace m.in. Hebbara. Muzeum techniki i przemusly bylo bardzo interaktywne, az tak bardzo, ze po dwoch godzinach w nim spedzonych mialam dosc. A pozniej znalezlismy spokojna enklawe w centrum miasta - akwarium. Pograzone w mroku, nie za duze, z dosc malymi, lecz licznymi akwariami. Ponoc patrzenie na ryby uspokaja. Tak, chyba cos w tym jest. Wracajac na dworzec, juz po zmierzchu trafilismy do Parku Wolnosci, utworzonego - calkiem niedawno raczej - w dawnym wiezieniu, do ktorego nawiazywalo calkiem sporo motywow.
Ogolne wraznie jakie wywarlo na mnie Bangalore (choc tylko po jednym dniu ciezko mowic o jakims sensownym wrozeniu...): misato nowoczesne, duze, calkiem czyste, choc zapewne znajduja sie tam biedniejsze dzielnice, ktore zwykle sa badziej zabrudzone.. Nawet mi sie spodobala ta hinduska stolica IT!

2 komentarze:

  1. straciłaś tylko telefon czy kartę sim też? dostałam kartkę z indii. troszkę poszrpana, ale i tak bardzo ładna:) buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Karta sim chyba dziala, ale nie wiem na 100% bo grzyb nie ma sciagnietego simlocka ;/ o to dobrze, ze kartka doszla! :)

    OdpowiedzUsuń