"Tak naprawdę nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Ciekawość? Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się? Człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia."
Ryszard Kapuściński

wtorek, 7 lutego 2012

Turkey trip cz.3. - Izmir


Na wstępie chcę przeprosić, że te wpisy wrzucam aż z takim opóźnieniem.. Teraz jestem już w Polsce, a ten nasz objazd kawałka zachodniej Turcji zajął nam tylko 9 dni.. Ale piszę dalej, może ktoś z tego kiedyś skorzysta, a zapewne i ja za jakiś z czas wrócę do tureckich zdjęć :)
Izmir przywitał nas deszczem. Na dworcu autobusowym poznałyśmy dwóch studentów - jednego z Hiszpanii, drugiego z Finlandii - którzy, jak się okazało, jechali tym samym autobusem co my (co było dość męczącym przeżyciem, byłyśmy otoczone zgrają płaczących dzieci..). Poszłyśmy z nimi na herbatę, gadaliśmy, a chłopaki w międzyczasie szukali jakiegoś taniego noclegu, co w Izmirze nie jest wcale takie łatwe. W końcu udało im się coś znaleźć w dzielnicy Basmane (dworzec kolejowy + przystanek metra). A my spałyśmy znowu u Sameta w dzielnicy Bornova, która jest (jak już wcześniej pisałam), studencką stolicą Izmiru. Spotkałyśmy się z nim późno wieczorem, wypaliliśmy nargile (fajka wodna) i poszliśmy do jego mieszkania, które okazało się tylko ciut czyściejsze, od czasu naszego poprzedniego pobytu. Syf z łazienki częściowo zniknął, za to w kuchni pojawiły się trzy 50 kg worki cebuli, z uprawą szczypiorku gdzieniegdzie oraz kilka worków śmieci. Karaluchów nie zaobserwowałam, ale to zapewne tylko kwestia czasu.
Wracając do samego Izmiru. Tym razem udało nam się wejść do Agory, która może nie jest imponujących rozmiarów, ale posiada całkiem dobrze zachowane kolumny oraz sklepienia. Najlepszą jednak rzeczą było wejście za free - zgodnie przytaknęłyśmy, że mam mniej niż 26 lat (takie małe kłamstewko;) normalnie wejście 3 tl). A propos Agory, to została ona zbudowana ku czci Aleksandra Wielkiego, więc w przeszłości nie było to byle co.




Następnie udałyśmy się na spacer uliczkami Kameralti Bazaar, gdzie Agata z przyjemnością zrobiła zakupy w Rossmannie. Zwiedziłyśmy także muzeum archeologiczne, gdzie znajduje się całkiem niezła kolekcja rzeźb, ceramiki oraz biżuterii (wejście 8 tl) oraz posiedziałyśmy pod wieżą zegarową (saat kulesi) na palcu Konak. Wieża, niezbyt imponujących rozmiarów, za to przepięknie zdobiona, wybudowana została w roku 1901.





W Izmirze spędziłyśmy tylko jeden dzień. Naszym kolejnym celem był Efez!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz