"Tak naprawdę nie wiemy, co ciągnie człowieka w świat. Ciekawość? Głód przeżyć? Potrzeba nieustannego dziwienia się? Człowiek, który przestaje się dziwić jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia."
Ryszard Kapuściński

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Ech Piwniczna... :-)

Piwniczna. To kolejna miejscowość, którą odwiedziłam w ramach organizowania biegów górskich. Pisałam już wcześniej, że podoba mi się ta mieścina wciśnięta między pasma górskie Beskidu Sądeckiego. Rok temu mieliśmy przyjemność nocować w Chatce pod Niemcową [super tam było, ale lokalizacja okazała się kompletną klapą jeżeli chodzi o organizację zawodów...], gdzie widziałam najpiękniejsze gwiazdy na świecie i wschód słońca, przez który nie mogłam złapać oddechu..
W tym roku nocowaliśmy niżej, w Stanicy Harcerskiej [polecam!], dojechaliśmy do niej [ja, Miśka, Paweł i oczywiście przyczepa] po 17 godz jazdy, przez całą Polskę, a co! Miśka trochę świata zobaczyła ;-)
Wszyscy zjechaliśmy się w piątek. No dobra nie wszyscy się zjechali - Jędrek i Szymon doszli ze Szczawnicy.. Na samym końcu oczywiście dojechała ekipa z Białegostoku, w bardzo fajnym - jak zawsze - składzie ;-)
Zawody, jak to zawody - zleciały szybko i nawet bezstresowo [to nie to samo co Karpacz]. Pogoda próbowała płatać nam figle na początku, nawet jakiś deszcze przez chwilę spadł, ale tylko przez chwilę, później było strasznie, strasznie gorąco.
Po zawodach - niespodzianka ;) niektórzy stwierdzili, że trzeba kolejny raz opić moje niedawne urodziny... Wchodzę do jadalni a tam kwiaty, sto lat, sto lat, prezenty, flesze i moja zdziwiona mina! Naprawdę nie spodziewałam się :) Najlepszy był prezent...;] może nie będę się rozpisywać co i jak, powiem tyle - chyba nigdy w życiu nie byłam w tak pozytywnym szoku :-)))))
Niestety w sobotę wieczorem cześć ekipy się zmyła do domów, a my zostaliśmy spożywając to i owo. No i w niedzielę pożegnaliśmy się, wskoczyliśmy w auta i się rozjechaliśmy... I tak trochę smutno na koniec się zrobiło...
A zdjęcia? Może będą później... Chyba najwyższa pora dorobić się jakiegoś aparatu ;)

Jedno zdjęcie - kwiaty i prezent i wszyscy jakby pracowali w Biedronce:

15 komentarzy:

  1. opisz prezent:> nie bądź taka hehe.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie opisze, bo nie ;) kto był to widział i Prezent i moją zdziwioną minę ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tomek powiedział że wrzuci filmik na neta XD .

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja się nie mogę doczekać filmiku:D aa Gosia, Karol stwierdził, że nasza muza typu 'czinkłaczento' była zamulasta i zawodnicy spali, więc może na następne zawody jakiegoś slipknota czy co, coby pobudzenie było:D

    OdpowiedzUsuń
  5. co mam wziąć?? :D co to jest? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. SLIPKNOT!
    yeah yeah XD .
    To może coś z metalu? ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Gosia wpisz w youtube:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Gosia!
    Jak to, nie znasz Slipknota?!?!?! :0
    Może i lepiej dla Twojej kochanej sąsiadki!

    P.S.
    Czekam na foty co by pożałować co mnie ominęło!
    P.S.2
    Misia, czekam na fotę bransoletki! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. no nie znam :) zdjecia nie wiem kiedy beda.. musze je podkrasc paru osobom ;)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Kamila, no patrz cieszę się, że mi przypomniałaś! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. no właśnie dawaj zdjęcia, bo wersję nieoficjalną już znam i potrzebuję wizualizacji!

    OdpowiedzUsuń
  12. hahah mocny surprise coooo?!:D

    OdpowiedzUsuń