W weekend dołączyliśmy (my czyli -pora na przedstawienie ziomków z Afyon ;) - Agata, Daria, Kasia, Maciek, Wojtek, Serhat i ja) do Erasmusów z Isparty oraz ich wyjazdu nad Morze Śródziemne. I to była baaaardzo dobra decyzja! Ruszyliśmy w piątek z samego rańca, by po kilku godzinach dojechać do pierwszej atrakcji - wąwozu Saklikent. Jest to całkiem okazały cud natury, pełno kamyczków, mułu, ściany wysokich. Wycieczkowiczów proszę o odpowiedni ubiór, bo prawie cały czas występuje intensywny kontakt z wodą, w której niestety zgubiłam mój ulubiony afgański pierścionek :( Po harcach w kanionie oddaliśmy się krótkiemu chilloutowi w przydrożnej oberży, spożywając naleśniki z ziemniakami.
Zostaliśmy zakwaterowaniu w bardzo przytulnym hostelu z barem, basenem, z ładnym widokiem z okna w Oludeniz, 15 km na południe od Fethyie. Jest to niewielka miejscowość, ale bardzo, bardzo imprezowa, o czym się szybko przekonaliśmy ;) Jedną z głównych atrakcji tego miejsca jest całodniowy rejs statkiem po okolicznych zatoczkach. I to była jeden z najlepszych punktów programu! Statek jak statek, tak jakby dwupokładowy prom, ale woda w okół.. niesamowicie niebieska, czysta, spokojna. Nasza łajba wyposażona była w zjeżdżalnię - startowało się prawie pionowo z drugiego pokładu, przepływało się gdzieś tam przez cały statek i całkiem łagodnie lądowało się w wodzie tuż przy linii wody. Wrażenie niesamowite - szczególnie początek ;) No i ja - największy tchórz świata - dokonałam rzeczy prawie, że dla mnie niemożliwej - skoczyłam do wody [oczywiście na nogi] z drugiego pokładu! :D Nie powiem, bałam się, ale zrobiłam to hehe :D Koniec rozpisywania się, obejrzyjcie sobie zdjęcia! Jeszcze dodam, że niedzielę spędziliśmy na słodkim lenistwie na plaży oczywiście ;)
I jeszcze zdjęcia od Agaty Samoraj:
Zostaliśmy zakwaterowaniu w bardzo przytulnym hostelu z barem, basenem, z ładnym widokiem z okna w Oludeniz, 15 km na południe od Fethyie. Jest to niewielka miejscowość, ale bardzo, bardzo imprezowa, o czym się szybko przekonaliśmy ;) Jedną z głównych atrakcji tego miejsca jest całodniowy rejs statkiem po okolicznych zatoczkach. I to była jeden z najlepszych punktów programu! Statek jak statek, tak jakby dwupokładowy prom, ale woda w okół.. niesamowicie niebieska, czysta, spokojna. Nasza łajba wyposażona była w zjeżdżalnię - startowało się prawie pionowo z drugiego pokładu, przepływało się gdzieś tam przez cały statek i całkiem łagodnie lądowało się w wodzie tuż przy linii wody. Wrażenie niesamowite - szczególnie początek ;) No i ja - największy tchórz świata - dokonałam rzeczy prawie, że dla mnie niemożliwej - skoczyłam do wody [oczywiście na nogi] z drugiego pokładu! :D Nie powiem, bałam się, ale zrobiłam to hehe :D Koniec rozpisywania się, obejrzyjcie sobie zdjęcia! Jeszcze dodam, że niedzielę spędziliśmy na słodkim lenistwie na plaży oczywiście ;)
I jeszcze zdjęcia od Agaty Samoraj:
Małgorzata proszę o trochę narzekania gdyż pękam z zazdrości!
OdpowiedzUsuń