Hinduska kolej zachodniego wybrzeza zawiozla nas do Tirupathi, miejscowosci lezacej znacznie na poludnie od Puri, dosc blisko Chennaiu (dawnego Madrasu). Jest to dosc halasliwe miasto, ciut drozsze, bardziej gorace, smierdzace i z wieksza iloscia komarow (albo nam sie tylko tak wydawalo). Przyjezdza tutaj mnostwo Hindusow w celach pielgrzymkowych - w miejscowosci Tirumala, polozonej na wgorzu dominujacym nad Tirupathi znajduje sie swiatynia, ktora dziennie odwiedza ok 40 000 osobnikow, ktorzy gola tutaj swoje glowy. Pojechalismy sobie na to wzgorze (piekna droga!), do swiatynie jednak nie weszlismy... za dluga kolejka;) Sylwek niestety w tym czasie lezal sobie w lozku i walczyl z pania sraczka, ktora w pozniejszym czasie dotknela takze Kamila i mnie. Mysle, ze to bylo sparwka pojawienia sie pani s.:
Agu, ktora jadal tylko sam ryz czula sie o niebo lepiej;)
A tu nasza noclegownio-melina (drugie okno od prawej):
I jeszcze kilka zdjec:
no i kamulce - robią wrażenie. niestety, przed sraczką nie ma ucieczki: dopadnie każdego wcześniej lub później. także nie życzę tego Adze, ale myślę, że tego nie uniknie. zobaczycie co się będzie z Wami działo po powrocie do polski;> Buziole ogromne:D
OdpowiedzUsuńKamyki niezłe są i cień dają:)A te danie jakoś tak dzienie wygląda...tak samo przed jak i po zjedzeniu?:)
OdpowiedzUsuńpomidorowej nie mieli?
OdpowiedzUsuń